Życie kołem się toczy...
obserwuję kochani Wasze blogi, jedni już kończą inni zaczynają, niektórzy są pośrodku. Stanowimy tu taką małą społeczność, wspieramy się radami, żartami, krytykujemy i chwalimy. Ale jest to tylko pewien etap w naszym życiu i za jakiś czas nie będziemy już tu zaglądać. A tymczasem życie płynie swoim torem. Jestem dziś w pracy i tak sobie myślę, czy gdybym akurat nie budowała to mogłabym sobie pozwolić by dziś być z moim dzieckiem, które jest po ciężkiej operacji? Pewnie tak. Ale mam, jak pewnie wielu z Was duuuży kredyt i trzeba go spłacać, więc nie mogłam oddać kolejnego dyżuru. Zastanawiam się w związku z tym co tak naprawdę ma sens, czy zabijać się po to by zamieszkać we własnym domu, skoro kosztem tego tracę coś bardzo cennego, albo traci to moje dziecko a parodią jest to że właśnie dla tych maluchów chcemy lepiej. Wiem piszę bez sensu, bo chwilowo mam doła, co za różnica jakie będą płytki w łazience, jakie panele czy meble? Co się liczy najbardziej, może Wy wiecie ja wysiadam